Komisja Europejska odkryła mokrą wodę… zauważono w końcu, to co było wszystkim podróżującym samolotami od dawna znane. Pani komisarz od obrony praw konsumentów podniosła wreszcie głos w sprawie przewrotnych reklam i niedopowiedzeń przy sprzedaży online biletów lotniczych. Wnikliwa analiza e-sklepów oferujących rezerwację miejsc w samolotach pokazała, że około 50% z nich reklamuje nieprawdziwe ceny, a około 49% podaje nieścisłe lub mylące informacje w kontraktach zawieranych z pasażerami. Pięćdziesiąt procent, to znaczy ponad 200 witryn internetowych, za pośrednictwem których wprowadzano w błąd konsumentów! W jaki sposób? Ukrywając dodatkowe koszty spadające na konsumenta „w ostatniej chwili”, jak np. koszt operacji bankowych, lub też doliczając prawie automatycznie do ceny biletów – przez zaznaczenie opcjonalnych usług – opłat za podstawowy bagaż, ubezpieczenie, pierwszeństwo w wejściu na pokład. Zauważono również cwaniactwo niektórych przewoźników w formułowaniu umów z pasażerami poprzez wprowadzanie załączników do umowy w innym języku niż język samego kontraktu.
Wydaje się. że tym razem potraktowano sprawę na serio. Podobno wszyscy „oskarżeni” otrzymali już wezwanie do natychmiastowej zmiany polityki reklamy. Brak dostosowania się do europejskich wytycznych ma zaowocować upublicznieniem listy oskarżonych, karami pieniężnymi, a nawet zamknięciem witryn-oszustów. Od pierwszego stycznia przyszłego roku będzie królować przejrzystość, czyli koniec cudownych biletów za 1 złotówkę… będziecie płakać po nich?