Nocne życie umiera, czy kwitnie?

Restauracje w centrum Rzymu będą strajkować. Podobno wprowadzenie nocnej strefy ograniczonego ruchu w centrum historycznym zabija kasę. Odkąd nie można tam wjechać samochodem bez pozwolenia po godz. 21.00, lokale gastronomiczne i rozrywkowe tracą 20/40% utargu w każdy weekend. To śmiertelny cios dla nocnego życia! – twierdzą…

Przeciwnego zdania są mieszkańcy centrum. Nocna strefa ograniczonego ruchu (ZTL notturna), to dla nich gwarancja normalnego życia i wypoczynku oraz warunek istnienia miasta dla ludzi a nie dla maszyn. Kogo argumenty uznać za ważniejsze? Zbliżamy się do wyborów, więc pewnie wytrawni politycy przyznają solennie rację obu stronom… Fakty są jednak bezstronne i bezlitosne: mamy w stolicy 65 tysięcy pozwoleń na wjazd do stref ZTL1 i setki restauracji w turystycznych dzielnicach miasta (np. jeden z zaułków Zatybrza, vicolo del Cinque, ma 23 lokale gastronomiczne!). Przy tak dużej liczbie pojazdów na wąskich i pokręconych ulicach centrum nie tylko życie, ale i turystyka stają się udręką. Wydaje nam się, że tysiące przyjezdnych wolałoby raczej spacerować wieczorami po ulicach wolnych od ruchu kołowego i cieszyć się życiem na placach bez ryku silników i spalin… Nocne życie kwitnie w miejscach czystych, przyjaznych ludziom i bezpiecznych…
Mylę się?